Pilot nie miał prawa siadać za sterami maszyny, która runęła do Tałt

hel na str

Mikołajki – Olsztyn

Pilot śmigłowca, który 6 lipca runął z trzema osobami na pokładzie do jeziora Tałty, nie miał ważnej licencji.
Potwierdza to Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie i dodaje, że na razie nie ma informacji o tym, czy maszyna była sprawna w momencie startu.

Badania laboratoryjne mają ostatecznie określić, czy mężczyzna był trzeźwy.

Za wcześnie, by typować wstępnie przyczyny tego zdarzenia oraz mówić o rozmiarze ewentualnej odpowiedzialności za doprowadzenie do tego wypadku.

Równolegle do działań prokuratury, trwają prace Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Rzecznik Stodolny nie wyklucza, że śledczy skorzystają z informacji, które ustali komisja.

Przypomnijmy: do zdarzenia doszło 6 lipca około godziny 09.30 na jeziorze Tałty w Mikołajkach. Maszyną leciały trzy osoby. Poszkodowanych, którzy znaleźli się w wodzie, podjęli przepływający nieopodal turyści na żaglówkach.
Następnie pierwszej pomocy udzielili im ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Śmigłowiec udało się wydobyć z jeziora. Maszyna marki Robinson R44 trafiła na parking policyjny. 7 lipca zespół badawczy Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wykonał przegląd wraku.

 

Exit mobile version