Święto w Olszance

olszanka13

Olszanka

15-lecie nadania imienia generała brygady pilota Witolda Urbanowicza świętowała dziś Szkoła Podstawowa w Olszance. Z tej okazji w placówce odbyła się uroczysta akademia, na którą przybyli między innymi minister Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Bohdan Paszkowski, wojewoda podlaski, pułkownik dyplomowany, pilot Krzysztof Stobiecki, dowódca 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim oraz krewni Witolda Urbanowicza. Wszystko w 25. rocznicę śmierci patrona szkoły, urodzonego w Olszance asa lotnictwa i dowódcy sławnego dywizjonu 303. Była podniosła atmosfera, występ uczniów, a Jarosław Szlaszyński, starosta augustowski i organizator wydarzenia, wręczył pamiątkowe medale osobom zaangażowanym w kultywowanie pamięci o patronie szkoły. W swoim wystąpieniu minister Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, przywoływał postawę pokolenia Witolda Urbanowicza. Jak mówił, wzorowo zdało ono egzamin z tego, jak tworzyć naród i wspólnotę narodową.

Bohdan Paszkowski, wojewoda podlaski, zwrócił uwagę na zaangażowanie szkolnej społeczności w rocznicowe obchody.

Urodzony w 1908 roku Witold Urbanowicz ukończył w Olszance cztery klasy. Naukę kontynuował w Seminarium Nauczycielskim w Suwałkach, jednak kariera pedagoga nie odpowiadała jego temperamentowi. W rezultacie został pilotem, który zasłynął jako dowódca najlepszego dywizjonu myśliwskiego Bitwy o Anglię. Z wynikiem 15 pewnych i jednego prawdopodobnego zestrzelenia samolotów Luftwaffe, jako jedyny Polak znalazł się w pierwszej dziesiątce najskuteczniejszych pilotów alianckich tej bitwy. Później pełnił różne funkcje sztabowe. Znużony pracą kancelaryjno-sztabową zgłosił się na ochotnika do 14. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, by walczyć na froncie chińsko-japońskim w formacji „Latających Tygrysów”, gdzie zestrzelił dwa japońskie samoloty. Osiadł wraz z rodziną w Nowym Jorku, gdzie pracował w liniach lotniczych, spisywał wspomnienia, które opublikowano w formie książek.  Podczas pobytu w USA pamiętał o rodzinie w Polsce. Małgorzata Mikos nigdy nie poznała osobiście swojego wujka, za to regularnie z nim korespondowała. Zapamiętała ciepłego, życzliwego człowieka, zatroskanego o losy rodziny.

olszanka13
Exit mobile version