Mazury
Karp, opłatek, choinka, pasterka – to dziś niemal symbole Wigilii Bożego Narodzenia.
Okazuje się jednak, że dawniej na Mazurach było zupełnie inaczej. O świąteczne tradycje kultywowane na tych ziemiach przed laty, zapytaliśmy Magdę Szumską z Muzeum Historycznego w Ełku.
Wigilia nie miała takiej rangi, jak obecnie, chociaż jako ostatni dzień Adwentu stanowiła istotny punkt zakończenia przygotowań.
– Nie był to dzień postny, a więc na stole wcale nie królował karp ani inne ryby – tłumaczy Magda Szumska.
W mazurskich domach nie było choinek. Odpowiednikiem świątecznego drzewka był snop zboża, który przynosił do domu gospodarz.
Po kolacji wigilijnej dzieci odwiedzał mazurski odpowiednik św. Mikołaja, zwany Nikolausem lub Pikolausem.
Rozdawał dzieciom drobne podarunki: orzechy, owoce i cukierki.
Po wizycie Pikolausa domownicy przygotowywali się do nabożeństwa rozpoczynającego obchody Bożego Narodzenia.
Co ciekawe, Mazurzy wierzyli, że w wigilię na Ziemię przychodzą duchy ich zmarłych krewnych, którzy też chcą zjeść tej nocy wieczerzę. Wiązał się z tym kolejny zwyczaj.
W Muzeum Historycznym w Ełku do 9 stycznia można oglądać wystawę „Godne Święta. Boże Narodzenie i zwyczaje świąteczne na Mazurach”.