Co z opłatą za deszcz i śnieg?

chmury burza deszcz

Suwałki

Do ustalania stawek za odprowadzenie wód opadowych i roztopowych upoważnili prezydenta Suwałk miejscy radni.

Chodzi o tak zwane opłaty za deszcz i śnieg, które od lat są przedmiotem sporu między władzami, a częścią suwalskich spółdzielni mieszkaniowych. Spółdzielnie zarzuciły miastu nierówne traktowanie mieszkańców.

Samorząd płaci za utrzymanie kanalizacji miejskich ulic i parków, z których korzystają wszyscy mieszkańcy, między innymi z podatku od nieruchomości, który płacą wszyscy właściciele. Dlatego, według spółdzielni, nieuczciwe jest pobieranie dodatkowej opłaty od tych, którzy mają bezpośrednie podłączenia do sieci.

Niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził nieważność uchwały w sprawie opłaty sprzed czterech lat, bo nie została ona opublikowana w odpowiednim dzienniku.

Chcąc naprawić uchybienie, na ostatniej sesji władze przedłożyły Radzie Miejskiej uchwałę do procedowania. To wywołało dyskusję. Tadeusz Czerwiecki, radny Prawa i Sprawiedliwości, jednocześnie wiceprezes Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej stwierdził, że nie ma podstawy prawnej, aby przekazać prezydentowi uprawnienie do ustalania stawek. Głosowanie porównał do sienkiewiczowskiej historii z „Potopu”, gdzie Karol Gustaw i Jan Zamoyski składali propozycje, do których złożenia nie mieli żadnego prawa.

W odpowiedzi Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk, zwrócił uwagę, że sąd stwierdził nieważność poprzedniej uchwały z powodu nieopublikowania jej w dzienniku, a nie braku podstawy prawnej.

Jednocześnie włodarz pytał radnego, skąd miasto ma wziąć kilka milionów złotych na utrzymanie sieci deszczowej. – Infrastruktura kosztuje. Uważam, że powinni płacić ci, którzy z niej korzystają – mówił prezydent.

W odpowiedzi Tadeusz Czerwiecki stwierdził, że koszty utrzymania kanalizacji deszczowej powinien pokryć budżet miasta z podatków. Według radnego opłata sama w sobie spełnia znamiona podatku, bo jest obliczana od powierzchni nieruchomości, a nie wielkości opadów.

To jeszcze nie koniec sprawy. Jedna ze spółdzielni odwołała się od rozstrzygnięcia WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Na rozstrzygnięcia w takich sprawach czekają nie tylko władze Suwałk, ale też inne polskie miasta.

Exit mobile version