Suwałki
Nie gaśnie dyskusja w sprawie sytuacji w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Niedawno Czesław Renkiewicz, prezydent miasta stwierdził, że w Strefie panuje stagnacja i brakuje inwestorów, a powodem są wyśrubowane progi inwestycyjne uprawniające do ulg podatkowych, które weszły w życie w 2018 roku. Przedsiębiorcy, aby skorzystać z ulg, muszą zainwestować w SSSE dużo więcej niż w innych strefach. Przeciwko tym słowom wystąpił Zarząd SSSE na czele z prezesem Leszkiem Decem, który stwierdził, że problemem jest brak terenów, na których inwestorzy mogliby tworzyć swoje firmy.
Do tematu wrócił na ostatniej sesji Rady Miejskiej Zdzisław Przełomiec, przewodniczący gremium. Pytał o sytuację w Strefie i możliwości, jakie w zakresie jej poprawy ma suwalski samorząd. Nawoływał do działania.
W odpowiedzi Czesław Renkiewicz zaprzeczył słowom Leszka Deca i zapewnił, że tereny inwestycyjne w Strefie w Suwałkach są.
Jak mówił włodarz, cały problem rozbija się ciągle o próg inwestycyjny. Przedsiębiorca, aby skorzystać z ulg w Suwałkach, musi zainwestować dużo więcej, niż kiedy tworzy miejsca pracy w innym mieście.
Progi zależą od stopnia bezrobocia i tego, czy miasto jest na liście samorządów tracących funkcje społeczno-gospodarcze. Suwałk na tej liście nie są, więc żeby mieć niski próg inwestycyjnych, miasto musiałoby mieć 15 proc. bezrobocie.
Jeśli wysokiego bezrobocia nie ma, przedsiębiorca otrzyma ulgi dopiero po zainwestowaniu 80 milionów złotych. Podobnie jest w okalających miasto gminach.
Prezydent prosił radnych, aby rozważyli wspólne wystąpienie do rządu w sprawie zmian progu inwestycyjnego.