Gmina Giby
Nie ma zgody władz gminy Giby na budowę chlewni w miejscowości Pomorze na Sejneńszczyźnie.
Zgodnie z zapowiedzią Robert Bagiński, wójt gminy Giby z końcem stycznia podjął decyzję w tej głośnej sprawie. Głośnej, bo na wieść o zabiegach inwestora, który chciał zbudować tuczarnię na blisko 2000 sztuk, zaprotestowała grupa mieszkańców. Obawiali się skażenia środowiska, odoru, ale też ciosu w branżę agroturystyczną. Protesty odbiły się echem nawet w Sejmiku Województwa Podlaskiego. Towarzyszyło im wiele emocji, komentarzy i spekulacji.
W międzyczasie głos zabrały instytucje, które zgodnie z literą prawa opiniują takie wnioski inwestycyjne. Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Wody Polskie. Pierwsza z wymienionych wydała przychylną inwestycji opinię. RDOŚ i Wody Polskie były przeciwne. Ostateczny głos należał do Roberta Bagińskiego, wójta gminy Giby, a ten po analizie wniosku i opinii wydał decyzję odmowną.
Jak zaznaczył, dopatrzył się szeregu nieścisłości. Ponadto inwestycja miałaby negatywny wpływ na środowisko. Dodał, że odmowa jest podyktowana przepisami i obiektywizmem.
Wójt zastrzegł, że w gminie Giby wiodącą działalnością jest rolnictwo, ale musi być ono zrównoważone, a nie przemysłowe.
Robert Bagiński nie krył, że sprawa nie była łatwa, tym bardziej, że spotkał się z szeregiem, nieuzasadnionych i fałszywych zarzutów z obu stron.