Ełk
Miała być cisza, spokój i piękne widoki na Jezioro Ełckie. „Widoki” są, ale na nerwicę i ubytki słuchu. To przez ryk skuterów, które od wiosny do jesieni pływają po tym akwenie. Po licznych skargach ełczan z osiedli Jeziorna i Bogdanowicza, sprawą zajęli się ełccy radni miejscy.
Mówi Alicja Hawrus, która przy ulicy Pięknej mieszka od około 40 lat. Jej mąż Stanisław Hawrus dodaje, że użytkownicy skuterów niszczą przyrodę.
Do tego dochodzi wytwarzanie wysokich fal przez przepływające skutery, co grozi wypadkiem. Na ich użytkowników skarżą się też wędkarze.
Na akwenie trenuje kilku ełczan, którzy mają świetne wyniki w wyścigach skuterów na arenie krajowej i światowej. Ci, jak mówią, pływają po Jeziorze Ełckim sporadycznie, z zachowaniem bezpieczeństwa i są gotowi na dialog. Gorzej z przyjezdnymi, którzy mają stuningowane maszyny i za nic spokój ełczan. Poziomu hałasu nie mogą zmierzyć ełccy policjanci, gdyż jak powiedzieli na komisji, nie mają do tego narzędzi.
Czwartkowa dyskusja nad tym problemem podczas Komisji Sportu i Turystyki Rady Miasta Ełku trwała prawie 3 godziny. Pomysł na ograniczenie problemu ma Wojciech Kossakowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Ełku. MOSiR administruje plażą, z której slipują się użytkownicy skuterów.
Z tej długiej dyskusji zadowolony jest Artur Urbański, zastępca prezydenta miasta.
Do tego tematu będziemy wracać.
