Giżycko
– Sytuacja jest niestabilna, przekształcamy kolejne oddziały w pół-covidowe – mówi o działaniach szpitala miejskiego w Giżycku burmistrz miasta Wojciech Iwaszkiewicz. Tylko w tym tygodniu liczbę miejsc dla pacjentów z koronawirusem zwiększono do 40. Od przyszłego tygodnia będzie ich 50.
A same łóżka covidowe nie leczą. Potrzebny jest personel medyczny, który zapewni chorym na COVID-19 właściwą opiekę.
– Są różnego rodzaju zastępstwa czy nadgodziny – przyznaje włodarz Giżycka. I dodaje, że poziom bezpieczeństwa zwiększyły przede wszystkim szczepienia.
Priorytetem – bez względu na koszty – jest zachowanie ciągłości pracy szpitala i walka z epidemią. Co do tego Wojciech Iwaszkiewicz nie ma wątpliwości. Burmistrz zapowiada, że gdy tylko epidemia zacznie wygasać, giżycką placówkę czeka restrukturyzacja.
Miasto chce dążyć do tego, by zwiększyć jej możliwości diagnostyczne. Krokiem ku temu jest budowa nowoczesnych pracowni endoskopowych.
Skąd potrzeba budowania szpitala „cegiełka po cegiełce”, o której mówi burmistrz? Dla przypomnienia – placówka jest szpitalem miejskim dopiero od lipca ubiegłego roku. Miasto przejęło od syndyka upadły szpital powiatowy. Do poprowadzenia placówki i postawienia jej na nogi powołano spółkę Giżycka Ochrona Zdrowia.
Pomogły też ministerialne dotacje. Ostatnia na ponad 1 milion 200 tysięcy złotych. Dzięki niej szpital zakupi cyfrowy aparat RTG, dwa aparaty USG i panel medyczny.
To nie jedyne rządowe fundusze zainwestowane w giżycki szpital. Wcześniej Ministerstwo Zdrowia przyznało placówce dotację w wysokości około 3,5 miliona złotych na kupno tomografu komputerowego.
Pracownie endoskopowe powstają z kolei dzięki dofinansowaniu Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. W październiku we flocie szpitala pojawiła się też nowa karetka. Tu pomogła dotacja udzielona przez giżycki powiat.