– Duża aktywność wilków, o której tyle się teraz mówi to wynik wrażenia spowodowanego szybkim przepływem informacji – mówi Maciej Romański z Wigierskiego Parku Narodowego.
Maciej Romański jak mało kto zna się na wilkach, śledzi ich tropy i obserwuje. Niejednokrotnie swoją wiedza dzielił się z Radiem 5 a nagrania z fotopułapek udostępniał do naszych publikacji. Kiedy więc pojawiły się informacje o zagryzionych na Suwalszczyźnie danielach i psie zagryzionym przy ulicy Studzieniczne w Suwałkach, poprosiliśmy fachowca o opinię.
We wtorek (16.03.21) w audycji “Gość Radia 5” opowiadał o wilkach i ich obyczajach. Jak mówił, wilków przybyło, ale do kontaktów z człowiekiem nadal dochodzi sporadycznie. Obecne wrażenie wysokiej aktywności wilków i mnogości spotkań z człowiekiem uważa za skutek technologicznych możliwości, które pozwalają na szybką wymianę informacji.
Z wiedzy Macieja Romańskiego wynika, że na terenie Wigierskiego Parku Narodowego przebywa jedna wilcza rodzina licząca pięciu osobników, rodzice z trójką szczeniąt. Druga, odwiedzająca WPN, liczy podobną ilość wilków. Szansa na ich spotkanie jest niewielka, a z zobaczenia wilka, zdaniem fachowca, należy się cieszyć. Jeśli do spotkania dojdzie, a wilk wykaże zainteresowanie, należy wymachiwać rękami i dać do zrozumienia, że jest się człowiekiem. Wtedy wilk ucieknie.
Skąd zatem ataki na zwierzęta hodowlane, jak niedawno daniele, lub przed laty bydło w gminie Dubeninki? Jak mówi ekspert, na takie zwierzęta napadają zwykle młode, wędrujące wilki. Bywa też, że jedno z rodziców zginie z ręki, chociażby kłusowników i rodzina musi polować na łatwiejsze ofiary.
Natomiast do ataków na psy dochodzi, kiedy te znakują teren w lesie. Zostawiając swój zapach rzucają wilkom wyzwanie, które w obronie swojego terytorium odnajdują czworonogi, aby je eliminować.