Suwałki
Podwyżki stawek za wody opadowe chce Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Suwałkach. W tym celu Leszek Andrulewicz, prezes spółki, wystąpił z wnioskiem do prezydenta miasta.
Prezes chce wzrostu stawki ze złotówki i 43 groszy do złotówki i 67 groszy rocznie za każdy metr utwardzonej powierzchni, z której woda odprowadzana jest do Czarnej Hańczy. W przypadku terenów, skąd woda trafia do zbiorników, opłata jest niższa, ale wzrost podobny.
Swój wniosek prezes tłumaczy wzrostem kosztów utrzymania sieci kanalizacji deszczowej i opłatami, jakie PWiK musi odprowadzać do rządowej spółki Wody Polskie. Za samo odprowadzanie deszczówki do rzeki spółka płaci około 700 tysięcy złotych rocznie. Rok temu prezydent nie zatwierdził wniosku o podwyżkę. Jak będzie w tym roku, okaże się niebawem.
Tymczasem PWiK spiera się w sądzie z trzema największymi suwalskimi spółdzielniami mieszkaniowymi, które nie chcą płacić za deszczówkę. W 2017 roku spółka przegrała ze spółdzielniami, bo pobieraną wówczas opłatę wprowadzono decyzją władz PWiK. W 2018 roku miejscy radni, na podstawie stosownej ustawy, ustalanie stawek za odprowadzanie wód opadowych powierzyli prezydentowi. Zdaniem spółdzielni decyzja radnych to za mało, bo wprowadzenie nowej opłaty wymaga gminnego referendum. Stanowisko w tej sprawie na ostatniej sesji przedstawił Tadeusz Czerwiecki, wiceprezes Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej i radny Prawa i Sprawiedliwości.
Natomiast Leszek Andrulewicz, prezes PWiK stwierdza, że jest zobowiązany do realizacji prawa miejscowego.
Ostateczna decyzja w tej sprawie należy do sądu. Jeśli spółdzielnie przegrają, będą musiały zwrócić PWiK około miliona złotych.
Przypomnijmy, że od kilku miesięcy PWiK zabiega o wzrost stawek za wodę i ścieki, ale nadal nie otrzymał decyzji Wód Polskich. Jeśli nic się nie zmieni, stawki pozostaną na dotychczasowym poziomie. Prezes zaznacza, że brak podwyżek w dalszej perspektywie negatywnie rzutuje na kondycję finansową spółki, możliwości rozwoju i utrzymania infrastruktury.