kraj/region
Rozpoczyna się ogólnopolski protest ostrzegawczy pielęgniarek i położnych. W około czterdziestu szpitalach w Polsce biały personel na dwie godziny odejdzie dziś od łóżek pacjentów. To, jak określa Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, pierwsza fala akcji strajkowej.
Jej powodem jest znowelizowana ostatnio ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia niektórych pracowników służby zdrowia, zwana „ustawą Niedzielskiego”. Ustawa, która – zdaniem pielęgniarek – „nie gwarantuje stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych”.
Elżbieta Butkiewicz, przewodnicząca warmińsko-mazurskiego zarządu Ogólnokrajowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, mówi wprost, że dla większości ta ustawa nic nie zmienia.
W myśl „ustawy Niedzielskiego” pielęgniarki z tytułem magisterskim mogą liczyć na 1,06 przeciętnego wynagrodzenia, a te bez specjalizacji – jedynie na 0,73.
Dzisiejszy protest ma być ostrzeżeniem dla rządu i sygnałem, że pielęgniarki i położne są przygotowane do drugiej fali akcji strajkowej, do której przystąpi już nie kilkadziesiąt, a kilkaset szpitali.
Na Warmii i Mazurach do protestu przystąpił szpital w Działdowie. Planowana jest też pikieta Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.
W pozostałych placówkach pielęgniarki i położne będą solidaryzować się ze strajkującymi, nosząc plakietki, w szpitalach wywieszone zostaną też plakaty z hasłami protestacyjnymi.
Pielęgniarki obawiają się też, że od lipca zostanie im zabrany dodatek do płacy, tzw. „zembalowe”, wywalczony w 2015 roku.
Podczas dzisiejszej akcji pielęgniarki i położne na dwie godziny odejdą od łóżek, zapewniając jednak opiekę pacjentom, których nie można opuścić ze względu na niestabilny stan zdrowia.
– Pielęgniarki na pewno nie opuszczą OIOM-ów i oddziałów, które wymagają intensywnej opieki – podkreśliła przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok.