Pisz
Utonięcie było bezpośrednią przyczyną śmierci 14-letniego chłopca, który wskoczył do wody, by ratować żeglarzy na Pisie.
Takie są ustalenia śledczych po przeprowadzonej sekcji zwłok.
Jednocześnie, jak zaznacza Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, prawdopodobnie ma to związek z tym, że nastąpiło przepięcie prądu, gdy maszt jachtu, którym płynęli mężczyźni, dotknął linii wysokiego napięcia.
Jak już informowaliśmy, do tragedii doszło we wtorek (10.08) około godziny 17.00 na Pisie. Łódź z sześcioma osobami na pokładzie, dopływając do mostu kolejowego, zahaczyła masztem o linię wysokiego napięcia. Dwie osoby z załogi wpadły do wody. Będący świadkiem tego zdarzenia 14-letni Ernest rozebrał się i wskoczył do wody, by ratować poszkodowanych. Jednego z mężczyzn odwrócił twarzą do góry i położył na kamizelkach ratunkowych. Następnie sam zniknął pod wodą. Jego ciało zostało odnalezione przez płetwonurków na dnie rzeki, po trwających ponad godzinę poszukiwaniach. Chłopiec nie przeżył.
Dwóch członków załogi jachtu, którzy wpadli do wody z obrażeniami ciała, przetransportowano do szpitala.
– Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku w ruchu wodnym, jak też w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca – mówi Krzysztof Stodolny.
W Piszu do piątku (13.08) trwa ogłoszona przez burmistrza miasta żałoba. Andrzej Szymborski chce też przyznać 14-letniemu Ernestowi tytuł „Zasłużony dla miasta Pisza”. Wystąpił do rady miasta z projektem uchwały w tej sprawie.
Ernest był kapitanem młodzieżowej drużyny piłkarskiej w Piszu.
Pogrzeb młodego bohatera odbędzie się w piątek (13.08) w miejscowości Jeże.