Suwalszczyzna
Kleszcze atakują w północno-wschodniej Polsce, a statystycznie nawet co trzeci kleszcz na Suwalszczyźnie roznosi boreliozę. Coraz więcej osób ze spacerów po okolicznych łąkach i lasach przynosi na skórze te bardzo groźne dla życia i zdrowia pajęczaki.
– Co istotne, kleszcze to nie tylko problem łąk i lasów. Coraz częściej atakują w miastach – mówi Wojciech Kamiński, starszy specjalista do spraw ochrony przyrody z Wigierskiego Parku Narodowego.
Jak podaje Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Suwałkach, od początku roku w powiecie suwalskim odnotowano 51 zachorowań na boreliozę i trzy zachorowania na kleszczowe zapalenie mózgu.
– Nie ma stuprocentowych zabezpieczeń przed chorobami przenoszonymi przez kleszcze, jednak możemy postępować tak, aby niebezpieczeństwo ograniczyć do minimum – wyjaśnia Kamiński.
Ukąszenie przez kleszcza nie zawsze wymaga interwencji lekarza, ponieważ w większości przypadków pajęczaka można usunąć samemu. Im wcześniej kleszcz zostanie usunięty z naszego ciała, tym mniejsze prawdopodobieństwo zakażenia kleszczowym zapaleniem mózgu i boreliozą. – Jeśli nie jesteśmy w stanie sami usunąć kleszcza, udajmy się do lekarza – zaleca Kamiński.
Jeśli po żerowaniu kleszcza na skórze pojawia się rumień wędrujący, diagnoza jest pewna i nie trzeba przeprowadzać testów laboratoryjnych. Rumień pojawia się w miejscu ukłucia od tygodnia do trzech od ukąszenia. Powiększa się, potem stopniowo blednie od środka, najdłużej utrzymuje się zaczerwieniona obrączka na obrzeżach. Do rozpoznania, czy to właśnie rumień wędrujący, lekarzowi wystarcza linijka – jeśli po kilku dniach się powiększy, to znaczy, że tak.