Suwałki
Około trzech tysięcy uchodźców z Ukrainy przewinęło się przez suwalski dworzec kolejowy od wybuchu wojny. Dla dużej części z nich był to jedynie przystanek w dalszej drodze, zwykle na Litwę, ale też na Łotwę, do Estonii i Finlandii. Samo miejsce zmieniło się nie do poznania. Na dworcu pracuje kilkudziesięciu wolontariuszy. Rozdają ciepłą zupę, herbatę, kanapki, słodycze oraz środki czystości. Przygotowali również łóżka. Policjanci i strażacy pomagają uchodźcom nosić bagaże. Ustalają, kto i dokąd potrzebuje transportu. Każdego dnia do Suwałk dociera pociągami przynajmniej dwustu pasażerów z Ukrainy – głównie kobiet z dziećmi. Historia każdej jest podobna. Żyły normalnie, ale kiedy na ich miasta zaczęły spadać bomby i pojawili się Rosjanie, zabrały dzieci i wyjechały. W domu zwykle zostali rodzice i mężowie.