Suwałki
Wrócił temat zagospodarowania terenu między dwoma blokami przy ulicy Franciszkańskiej w Suwałkach.
Sprawa miała swój początek dwa lata temu. Mieszkańcy dowiedzieli się, że między ich blokami powstanie kolejny obiekt. Przestraszyli się, że budynek zacieni ich mieszkania i wprowadzi ścisk. Swoje obawy wyrazili w petycji, pod którą zebrali 500 podpisów. Spotkali się też z władzami miasta. Stanęło na tym, że samorząd rozważy wykup działki pod potencjalne bloki i stworzenie tam terenu rekreacyjnego, pod warunkiem, że mieszkańcy pokryją część kosztów.
Jesienią ubiegłego roku suwalscy radni większością głosów zatwierdzili odpowiedni plan. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej do sprawy wrócił Tadeusz Czerwiecki, radny klubu Prawo i Sprawiedliwość. Jak powiedział, obawiał się, że mieszkańcy zapomną o swojej deklaracji, a teraz przyznał sobie rację.
Natomiast Mariola Karpińska, radna z tego samego ugrupowania, zwróciła uwagę, że przy Franciszkańskiej powstało wielkie blokowisko bez zieleni i rolą miasta jest zagospodarowanie terenu.
W odpowiedzi Łukasz Kurzyna, zastępca prezydenta Suwałk poinformował, że dotychczas mieszkańcy nie dali znać, czy uzgodnili kwestię partycypacji w kosztach nabycia i przekształcenia obszaru w park. Tymczasem szacowany koszt samego wykupu działki między blokami to prawie dwa miliony złotych. Wyraził obawę, że odpowiedź mieszkańców będzie negatywna. Jednocześnie był zdziwiony dwugłosem radnych PiS-u. Jak zauważył, z jednej strony radny mówi, że mieszkańcy nie dołożyli się do inwestycji, natomiast radna skłania do budowy.
Natomiast Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk zaznaczył, że nie widzi możliwości zagospodarowania terenu, jeśli mieszkańcy nie dołożą się chociażby do budowy parkingów.