Suwałki
– Wanna, meblościanka, zjeżdżalnia dla dzieci – takie między innymi śmieci wyławiają z Wigier i Czarnej Hańczy pracownicy Wigierskiego Parku Narodowego.
Po sezonie WPN sprząta to, co zostawili turyści. Często jednak to pozostałości po miejscowych.
Niestety, ich usunięcie niejednokrotnie bywa problematyczne. Wrzucane do rzeki, wielkogabarytowe przedmioty wypływają bowiem na tereny trudno dostępne.
Chociażby wyrzucona do Czarnej Hańczy wanna, którą później trzeba było holować za kajakami.
Przykład podał Maciej Ambrosiewicz, kierownik Muzeum Wigier.
Wspomniana wanna to, obok regału, rekordowo duży znaleziony w tym roku w Czarnej Hańczy śmieć. Kierownik przypomina, że są miejsca, gdzie odpady można oddawać za darmo i nie trzeba ich wrzucać do rzeki.
Jeden ze śmieci doczekał się nawet reportażu video. To muszla klozetowa, którą ktoś wrzucił do rzeki kilka lat temu. Ta przepłynęła do Wigier, a jej wyłowieniem zajęli się policyjni nurkowie, którzy całą operację sfilmowali.