Region
Wraca temat pomnika w miejscu Tymczasowego Obozu Ofiar Obławy Augustowskiej przed ich rozstrzelaniem, który odsłonięto w maju na Sejneńszczyźnie. Wraca, bo mieszkańcy kwestionują istnienie takiego obozu.
Pomnik jest inicjatywą między innymi Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej 1945 roku. Na dzieło składają się figura Chrystusa Frasobliwego, dzwonnica i krzyż, który wcześniej stał na Gibiańskiej Golgocie, czyli symbolicznym grobie pomordowanych. Całość ulokowano przy leśnym parkingu niedaleko Gib.
Nazwę instalacji od początku kontestuje część mieszkańców, a nawet historycy.
Jedną z takich osób jest potomek pomordowanych, Marian Luto, wieloletni samorządowiec, który sam zgłosił się w tej sprawie do Radia 5. Jak mówi, każda forma upamiętnienia jest właściwa, ale stosowanie nazwy obóz jest karygodne, bo nie ma dowodów na taki obóz.
Trzeba dodać, że Bogdan Nowacki, wiceprezes Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej 1945 roku, podczas odsłonięcia pomnika zaznaczył, że określenia „obóz” użyto nie w znaczeniu obiektów, tylko „wydzielonego miejsca dla grupy aresztowanych przeznaczonych na śmierć pod silną strażą NKWD”. Marian Luto takie wyjaśnienie określa jako bzdurę.
Potomek pomordowanych oczekuje, że nazwa zostanie sprostowana.
Obława Augustowska w lipcu 1945 roku była największą powojenną zbrodnią na Polakach. Sowieci aresztowali wówczas, wywieźli w nieznanym kierunku i zamordowali działaczy niepodległościowego podziemia z północno-wschodniej Polski. Dotychczas ustalono nazwiska około 600 z nich, ale badacze mówią, że mogło być ich ponad 2 tysiące. Do tematu wrócimy.
Poniżej pełne nagranie audycji:
Część 1:
Część 2: