Jacek Roszkowski o głosowaniu w DPS – „Łukaszenka patrzy z zazdrością”

urna ok e1697516961432

Fot. Radio 5

Suwałki

Na przebieg wyborów samorządowych w Domu Pomocy Społecznej „Kalina” w Suwałkach zwrócił uwagę Jacek Roszkowski, miejski radny Prawa i Sprawiedliwości.
Chodzi o wysokie poparcie, jakie osiągali w placówce jej pracownicy. Przypomniał, że w 2006 roku pracownik DPSu otrzymał w „Kalinie” 152 ze 155 ważnych, oddanych głosów, co stanowi 98-procentowe poparcie. Natomiast w ostatnich wyborach samorządowych kandydatka z ugrupowania prezydenta miasta, związana wówczas z DPSem, otrzymała 86-procentowe poparcie.
– Prezydent Białorusi obserwuje to z zazdrością, bo sam miał tylko 80-procentowe poparcie, a i tak musiał się z tego tłumaczyć – mówił na ostatniej sesji Rady Miasta Jacek Roszkowski.

Radny dodał, że rozmawiał z podopiecznymi i dowiedział się, że w czasie wyborów niektórzy nie mogli oddać głosu na swoich kandydatów. Kiedy próbowali to zrobić, mieli słyszeć polecenia, aby nie hałasowali, zagłosowali na wskazaną osobę i wracali do pokoju, bo obiad im wystygnie.
– Tak wygląda demokracja w Kalinie, tak szanujemy starszych, słabszych – mówił Roszkowski.

Radny zaznaczył, że sprawa była zgłoszona organom sprawiedliwości, ale sąd uznał wybory za ważne, więc nie widzi sensu oddawania sprawy do sądu. Zastanawia się jednak, co będzie, kiedy jakiś kandydat uzyska 150-procentowe poparcie.
W odpowiedziach na interpelacje prezydent Suwałk nie odniósł się do wypowiedzi radnego. O komentarz Radio 5 poprosiło Barbarę Burbę, dyrektor placówki, która zapewniła, że głosowanie w „Kalinie” odbywa się z zachowaniem wszelkich zasad. Natomiast wysokie wyniki kandydatów zatrudnionych w DPSie wcale jej nie dziwią, bo podopieczni chętniej głosują na osobę, którą znają, widzą codziennie, podają rękę, niż człowieka, którego widują tylko na plakatach.

Exit mobile version