Nadleśnictwo Ełk
30 metrów sześciennych śmieci udało się wywieźć z Nadleśnictwa Ełk po ostatniej akcji #sprzataMylas. Każdy mógł wziąć w niej udział, wystarczyło pójść na spacer do lasu, zabrać ze sobą worek na odpady, a efekty swojej pracy umieścić w Internecie.
Z problemem zaśmiecania środowiska leśnicy walczą od lat. Apele nie trafiają jednak do wszystkich. Ewa Pach z ełckiego nadleśnictwa przyznaje, że wciąż zaskakuje ich, ile trudu zadają sobie ludzie, by wywieźć do lasu zużyte sprzęty czy odpady budowlane.
Każdego roku Nadleśnictwo Ełk wydaje na odśmiecanie średnio 15 tysięcy złotych. Ewa Pach przyznaje, że z roku na rok nieczystości jest trochę mniej. Domyśla się, że na taki stan rzeczy wpływ ma edukacja, a co za tym idzie – większy poziom świadomości społecznej.
W ełckim nadleśnictwie jednym z najbardziej zanieczyszczonych miejsc jest Żabie Oczko. Mieszkańcy i przyjezdni zostawiają tu opakowania po jedzeniu, puste butelki, puszki. Ustawienie koszy na odpady nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, a tylko pogorszyło sprawę.
Za wyrzucanie śmieci do lasu grozi grzywna do 5 tysięcy złotych. Dzięki kamerom, niektórych sprawców udaje się namierzyć. Leśny monitoring pozwala też przyłapać na gorącym uczynku wandali czy osoby, które próbują wywozić z lasu drewno.