Suwałki
– Musimy dbać o odbiorcę końcowego, czyli obywatela – to odpowiedź Przemysława Daca, prezesa Wód Polskich na pytania Radia 5 w sprawie stawek opłat za wodę. Jak informowaliśmy, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które zatwierdzają taryfy, dosyć wstrzemięźliwie operują zgodami na wnioskowane podwyżki.
Tak było między innymi w Suwałkach, gdzie prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji wystąpił o wzrost stawek z 8 złotych 17 groszy do prawie 9 złotych za metr sześcienny wody i odprowadzonych ścieków, czyli około 9 procent. Potrzebę wzrostu argumentował rosnącymi kosztami funkcjonowania spółki. Prezes zastrzega jednak, że pozostawienie obecnej taryfy grozi spółce stratami i brakiem środków na modernizację, a to może zagrażać bezpieczeństwu sieci i skutkować awariami. Wody Polskie nie wyraziły zgody na taką zmianę i wniosek trafił do korekty. W efekcie podwyżka będzie niższa, bo łączna taryfa wzrośnie do 8 złotych 85 groszy. W przypadku tak zwanej przeciętnej czteroosobowej rodziny z Suwałk, zmiana oznacza wzrost rachunku średnio o 6 złotych miesięcznie. Nowa taryfa wejdzie w życie w połowie lipca. Korektę wniosku taryfowego przygotowuje też Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olecku, którego wniosek o podwyżkę został odrzucony.
Podobne sytuacje były w skali całego kraju. Skąd taka postawa Wód Polskich? Obecny w poniedziałek (29.06) na prezentacji śluz Kanału Augustowskiego Przemysław Daca, prezes Wód Polskich, wyjaśniał, że na początku taryfowania 80 procent samorządów wnioskowało o podwyżki rzędu 20 procent. Zdaniem prezesa to za duże wzrosty, a Wody Polskie, jako regulator cen, muszą dbać o obywateli, stąd odrzucone wnioski.
Prezes Wód Polskich zaznaczył, że samorządy mają monopol w dostarczaniu wody i odbiorze ścieków, przez co ta działalność bywa kurą znoszącą złote jajka. Jak powiedział, bywa, że włodarze zabierają fundusze przedsiębiorstwom w postaci dywidendy albo opłat dzierżawnych, co traktują jako dodatkowy dochód gminy. – Mamy to policzone, to są setki milionów złotych wyciągane z systemu, które powinny zostać w gospodarce wodnej – mówił.