Biała Piska
Zwróciłyśmy się o pomoc do aspiranta Pana Adama Trzonkowskiego, któremu chciałyśmy podziękować za wysłuchanie, zrozumienie i rozwiązanie naszego problemu (…). Jesteśmy bardzo wdzięczne za skuteczną pomoc funkcjonariusza policji, Pana Adama Trzonkowskiego a także za rozwiązanie z szacunkiem i taktem tej trudnej z psychologicznego punktu widzenia interwencji.
To fragment listu, który trafił na ręce Komendanta Powiatowego Policji w Piszu. Jego autorkami są siostry pochodzące z Białej Piskiej w powiecie piskim. Kobiety, które przebywają obecnie za granicą, zwróciły się o pomoc do tamtejszego dzielnicowego Adama Trzonkowskiego.
W ich rodzinnym domu pozostała schorowana matka, która mieszkała sama. Kobieta nie była już zdolna do samodzielnej egzystencji, więc córki zabrały ją na pewien czas do siebie. Rozwiązanie to nie zdało jednak egzaminu, bo starsza kobieta chciała wrócić do swojego domu. Córki uległy jej, choć wiedziały, że nie jest to dla niej dobre rozwiązanie. W trosce o jej dobro znalazły dla matki miejsce w domu pomocy społecznej, o czym kobieta wcale nie chciała słyszeć. Przekonywały ją do tego przez kilka miesięcy. Szukały pomocy dosłownie wszędzie, ale bezskutecznie. Ostatnią deską ratunku okazał się dzielnicowy.
Kobiety szukając pomocy, postanowiły porozmawiać dzielnicowym z Komisariatu Policji w Białej Piskiej, któremu nakreśliły całą sytuację. Policjant postanowił pomóc.
Jak informuje Anna Szypczyńska, już następnego dnia, wspólnie z pracownikami opieki społecznej, odwiedził starszą panią. – Starał się przekonać seniorkę, że pobyt w placówce jest dla niej najlepszym rozwiązaniem, bo nie jest już w stanie samodzielnie egzystować – relacjonuje oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piszu.
Jednak nie trafiały do niej żadne argumenty. – W pewnym momencie dzielnicowy poprosił, aby starsza pani wstała z fotela i podeszła do okna. Kobieta zrobiła to z ogromnym trudem. W ten sposób mundurowy pokazał seniorce, że sama sobie już nie poradzi i dla jej dobra najlepszym rozwiązaniem będzie zamieszkanie w domu pomocy społecznej, gdzie będzie miała zapewnioną całodobową opiekę – dodaje Anna Szypczyńska.
Kobieta przyznała policjantowi rację i bez słowa wsiadła do samochodu, którym pojechała do placówki.