Suwałki
Suwalski Ośrodek Kultury odmówił Mateuszowi Sosze, znanemu stand-uperowi i komikowi występu na swojej scenie.
Artysta poinformował o tym w mediach społecznościowych. Winą za zaistniałą sytuację obarczył radnych. Ci zainteresowali się sprawą i poruszyli temat na sesji rady miejskiej.
Jacek Niedźwiedzki, radny ugrupowania Platforma, Nowoczesna, Koalicja Obywatelska i Kamil Lauryn z klubu „Łącza nas Suwałki” wystąpili z pytaniem, czy SOK wprowadza cenzurę.
W odpowiedzi Ignacy Ołów, dyrektor Suwalskiego Ośrodka Kultury zaznaczył, że kontrakt zobowiązuje go do promocji wydarzeń kulturalnych, zwłaszcza o wysokim poziomie artystycznym.
Tymczasem, jak powiedział, stand-up to nie kultura, tylko popkultura, subkultura i do kultury nie należy. Zwrócił uwagę między innymi na wulgaryzmy, którymi w swoich występach posługuje się Mateusz Socha.
Przyznał, że chcąc wywiązać się z kontraktu boi się przyjąć stand-upera. Tym bardziej, że ma kształtować gusta publiczności.
Zaznaczył, że może udostępnić scenę, ale jednocześnie będzie musiał zabezpieczyć się przed konsekwencjami propagowania takiego wydarzenia.
To wywołało dyskusję. Jedni radni obstawali za opinią dyrektora. Inni zarzucali, że taka postawa to niegospodarność. Jeszcze inni sugerowali, że w Suwałkach są inne miejsca na tego typu występy.
Stand-up to popularna i jednoczesnie kontrowersyjna sztuka występów komediowych, w której nie ma tematów tabu, a komicy w swoich, wygłaszanych ze sceny monologach, niejednokrotnie żartują z tematów tabu, co może niektórych oburzać.