Suwałki
W staraniach o ograniczenie kary za nieodebrany gaz nie ustaje suwalskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Chodzi o pół miliona złotych.
To pieniądze, które zgodnie z umową PGK ma zapłacić dostawcy, czyli spółce Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, za nieodebrany gaz CNG. Suwalska spółka nie odebrała umówionego gazu, bo po wzrostach cen oszczędzała i zamiast autobusów na gaz, w trasę jeździły pojazdy napędzane olejem napędowym. W rezultacie miejska spółka zaoszczędziła 1,5 miliona złotych.
Dariusz Przybysz, prezes PGK liczył, że PGNiG zrozumie trudna sytuację i odstąpi od poboru kary.
W odpowiedzi dowiedział się, że opłatę musi wnieść, co najwyżej w ratach. To nie usatysfakcjonowało prezesa.
Skąd taka postawa PGK? Prezes wyjaśnia na przykładzie swojej spółki, która prowadzi również Targowisko Miejskie. Umowy z wszystkimi handlowcami przewidują możliwość podnoszenia czynszu o wzrost inflacji, ale PGK nie korzysta z tej możliwości.
– Rozumiemy sytuację partnerów handlowych i tego samego oczekiwaliśmy od PGNiG – wyjaśniał na sesji Rady Miejskiej Dariusz Przybysz.
Prezes nie kryje, że próbuje wywierać presję.
Trudno przewidzieć rezultat działań prezesa. Sprawa odbiła się szerokim echem w ogólnopolskich mediach. W korespondencji z Radiem 5 PGNiG zaznaczyło, że umowa z PGK dotyczyła nie tylko dostawy gazu CNG, ale też budowy stacji tankowania. Nakłady inwestycyjne miały zostać pokryte przez gwarancję odbioru określonej ilości paliwa, a Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Suwałkach zobowiązało się zapłacić za określoną w umowie, ilość paliwa, nawet jeśli nie odbierze całości zamówionej puli.