Ełk
Mija rok od wielkiej manifestacji, która odbyła się w Ełku. Ponad 1300 osób wyszło na ulice miasta. Powód? Fetor, który od dłuższego zatruwał życie mieszkańcom północnej części Ełku i okolic.
Jak się okazało, źródłem smrodu było wysypisko śmieci w Siedliskach. Po lipcowym proteście powołano „Grupę Doradczą ds. ograniczania uciążliwości odorowych i dialogu społecznego”. Co do tej pory udało się zrobić? O tym mówili na wtorkowej (29.07) konferencji prasowej jej członkowie oraz miejscy radni.
– Cały czas trzymamy rękę na pulsie – zapewniała Marta Dąbrowska, jedna z organizatorek lipcowej manifestacji.
Radny miejski z klubu Łączy nas Ełk, Ireneusz Dzienisiewicz podkreślał, że ciągle nie udało się doprowadzić do zmiany prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami „Eko-MAZURY”, które zarządza wysypiskiem w Siedliskach.
„Eko-MAZURY” podjęło kilka kluczowych działań, by ograniczyć fetor. Między innymi zaprosiło do współpracy eksperta, zdecydowano o montażu kurtyny antyoodrowej czy instalacji odgazowujących.
Karol Pieczyński, kolejny z organizatorów protestu, uważa, że trzeba szukać nowego miejsca składowania odpadów.
Do sprawy będziemy wracać.












