Albo wyższe podatki, albo zwolnienia pracowników?

399765174 323618286947888 4195380669062130446 n

Suwałki

Kwestia podniesienia stawek podatków od nieruchomość i środków transportu poróżniła suwalskich radnych. Jak już informowaliśmy, od stycznia stawki wzrosną o 10 proc.
Anna Cyran, skarbnik miasta w uzasadnieniu wniosku o podjęcie uchwały zwróciła uwagę na wzrost cen towarów i usług oraz płac i konieczność zaspokojenia potrzeb suwalczan. Zaznaczała, że to nie jest nawet korekta inflacyjna, bo wtedy wzrost musiałby wynieść 15 proc., a nie 10 proc.

Poprzedzająca głosowanie dyskusja przerodziła się w swoiste poszukiwanie przyczyn podwyżki. Bogdan Bezdziecki z Prawa i Sprawiedliwości sugerował, że miasto zbyt odważnie inwestowało i teraz same koszty obsługi długu wynoszą 17 milionów. Przyznał, że klub PiS popierał inwestycje, ale robił to dlatego, bo trudno byłoby wytłumaczyć mieszkańcom odmowę. Zaznaczył jednak, że radni PiS-u od 5 lat ostrzegali przed niebezpiecznym zadłużaniem miasta.

Odpowiadając Roman Rynkowski, zastępca prezydenta Suwałk, zaznaczał, że nie można było przewidzieć podniesienia stóp procentowych, bo to czynnik niezależny od samorządu.

W ocenie Romana Rynkowskiego źródłem problemów finansowych miasta jest niewystarczająca, rekompensata utraty wpływu z tytułu podatku PIT i taki problem mają wszystkie miasta powiatowe. Z obliczeń Związku Miast Polskich wynika, że w 2023 roku suwalski samorząd, w wyniku rządowych zmian w systemie finansowym, stracił prawie 45 milionów złotych. Rekompensata natomiast wyniosła 35 milionów złotych.

Ponadto, zastępca prezydenta dodał, że rządowa subwencja pokrywa zaledwie nieco ponad 60 proc. wydatków na oświatę. Gdyby miasto nie musiało wydawać na ten cel 90 milionów złotych rocznie, nie musiałoby podnosić podatków.

Wojciech Pająk z klubu Suwałki Przyszłości mówił, że miasto nie ma już na czym oszczędzać, aby ograniczyć wzrost podatków. Dalej są już zwolnienia w miejskich instytucjach.

Bogdan Bezdziecki zaznaczał, że dobro pracownika jest na pierwszym miejscu, ale fakt, że na 1500 pracowników miejskich, ponad 1000 kwalifikuje się do podniesienia płacy, w związku ze wzrostem płacy minimalnej to liczba wstydu. Zdaniem radnego miasto powinno stymulować wzrosty pensji, a jest negatywnym przykładem, gdzie fachowcy zarabiają za mało.

Kamil Lauryn, przewodniczący klubu Suwałki Przyszłości przyznał, że zgadza się z oczekiwaniami radnego PiS i pensje powinny być wyższe, ale jak dodał, z pustego i Salomon nie naleje.

Do kwestii tysiąca pracowników miejskich z płacą minimalną odniósł się też Roman Rynkowski, zastępca prezydenta Suwałk. Jak powiedział, od 2 lat płaca minimalna wzrasta o 20 proc. i nikt tego nie kwestionuje. Problem w tym, że miasto musi ją finansować z wydatków bieżących i nie ma innych źródeł, a płace minimalne w miejskich instytucjach to też efekt oszczędności.

W rezultacie, za wzrostem podatków było 12 rajców z klubów „Łącza nas Suwałki” i „Suwałki Przyszłości”. Przeciwko podwyżce głosowało pięcioro radnych z klubu Prawo i Sprawiedliwość oraz ugrupowania „Mieszkańcy Suwałk”.

Exit mobile version